Wiktor Szwagiel pochodził z Leska w obecnym województwie podkarpackim. Podczas I wojny światowej walczył w armii austro-węgierskiej. W 1918 r. został wcielony do Wojska Polskiego. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej w latach 1918-1921, za którą został odznaczony „Medalem Pamiątkowym za Wojnę 1918–1921”. W 1924 r. rozpoczął służbę w Policji Województwa Śląskiego. W dniu 14 sierpnia 1939 r. został śmiertelnie postrzelony przez członka niemieckiego Freikorpsu.
Obchody 84. rocznicy śmierci post. Wiktora Szwagla odbyły się w Piekarach Śląskich w niedzielę, 6 sierpnia 2023 r. Najpierw złożono kwiaty pod upamiętniającą go tablicą, później odbyła się uroczysta msza w kościele pod wezwaniem Św. Trójcy w Szarleju. W uroczystościach wzięli udział m.in.: Komendant Miejski Policji w Piekarach Śląskich insp. Paweł Dratwiński, poseł Jerzy Polaczek, prezydent Piekar Śląskich Sława Umińska-Duraj, przewodniczący Rady Miasta Piekary Śląskie Tomasz Wesołowski, mieszkaniec Piekar Śląskich i pasjonat lokalnej historii Leszek Bensz oraz przedstawiciele służb mundurowych i lokalnych instytucji i urzędów.
Fragment książki „Wspomnienie Wiktora Szwagla oraz historia piekarskiej policji” autorstwa Leszka Bensza i Dariusza Dobrzańskiego
Dokonując analizy akt prokuratorskich znajdujących się w Archiwum Państwowym w Katowicach, odtworzono przebieg wydarzeń z dnia 14 sierpnia 1939 roku. Dzień ten na stałe zapisał się na kartach historii Policji w Piekarach Śląskich. W niespokojnym przedwojennym czasie, w centrum miasta doszło do wydarzeń, które dopiero dzisiaj, po osiemdziesięciu latach, wychodzą na światło dzienne, aby uhonorować tych, którzy walczyli o dobro obywateli i naszego kraju.
To właśnie 14 sierpnia posterunkowy Policji Województwa Śląskiego Wiktor Szwagiel z Komisariatu w Szarleju, pełnił swoją kolejną, jak się okazało, ostatnią służbę. W połowie sierpnia polski wywiad i Policja rozpracowali siatkę Freikorpsu na terenie województwa śląskiego. W efekcie tych działań 14 sierpnia 1939 roku 41-letni funkcjonariusz Wiktor Szwagiel otrzymał rozkaz przejęcia na przejściu granicznym (przy obecnej ulicy Starej w Piekarach Śląskich) Marcina Adamczyka – jednego z dowódców grupy Freikorps Ebbinghausa, działającej na terenie Piekar Śląskich.
Ta dywersyjna, niemiecka formacja została utworzona w 1939 roku przez Abwehrę - niemiecki wywiad i kontrwywiad wojskowy. W jej skład wchodziły osoby cywilne, nastawione proniemiecko, zamieszkujące niemiecką i polską część Śląska. Były one szkolone w głębi województwa opolskiego, a w sierpniu 1939 zostały uzbrojone i oczekiwały na rozkazy. Zadaniem tej formacji była - jeszcze przed oficjalnym wypowiedzeniem wojny przez III Rzeszę - dywersja oraz działalność zaczepna. Po wybuchu wojny miała zdobyć i zabezpieczyć ważne przemysłowe zakłady na terenie województwa śląskiego w rejonie przemysłowym polskiego Śląska. Po przejęciu Marcina Adamczyka, Wiktor Szwagiel prowadził go do komisariatu. W tym czasie Bernard Celary w pośpiechu udał się do mieszkania Pawła Kalety, którego powiadomił o fakcie zatrzymań członków grupy Freikorps.
Było wiadomo, że w tej sytuacji poszukiwania, rewizje i dalsze zatrzymania są tylko kwestią czasu. Spanikowany Celary polecił Kalecie zabrać broń oraz amunicję i iść za nim, w celu przebicia się do niemieckiego Bytomia. Niedługo później, tuż przed bramą dzisiejszego Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich przy ul. Bytomskiej, mężczyźni natknęli się na posterunkowego Szwagla i prowadzonego przez niego Adamczyka. W chwili gdy Celary z Kaletą ich mijali, zauważyli, że Adamczyk do nich mrugnął, co odczytali jako informację o tym, że ma kłopoty i oczekuje pomocy. Obaj mężczyźni wyjęli z kieszeni broń, przy czym Paweł Kaleta zrobił to zdecydowanie szybciej. Wtedy też Celary miał krzyknąć: „Strzelaj, strzelaj!”
Jak tłumaczył później Kaleta, nie zastanawiając się, oddał kilka strzałów w kierunku mundurowego, który padł na ziemię. Z oficjalnej dokumentacji prokuratury wynika, że bezpośrednio po tych wydarzeniach Kaleta uciekł w kierunku folwarku na Szarleju. Adamczyk także uciekł, zabierając uprzednio broń Celaremu. Najprawdopodobniej przedostał się do Niemiec. Jego dalsze losy pozostają nieznane. Kaleta ukrył się w zabudowaniach folwarcznych, w mieszkaniu nieznanej mu kobiety. Tam, sprawdzając liczbę naboi, stwierdził, że brakuje wśród nich czterech sztuk. W tym czasie w centrum miasta trwała obława na sprawcę okrutnej zbrodni. Kilka godzin po zdarzeniu, Paweł Kaleta został zatrzymany przez posterunkowego Stanisława Zytę.
Może Cię zainteresować: