Życie toczy się dziś na ulicach miast. A każdy kto walczy za swoje – jedynie słuszne racje, musi to robić w niezapomnianym stylu. Każda kolejna grupa musi być głośniejsza i bardziej spektakularna. Generalnie… bardziej dzika. I to bez względu na to, co ma do powiedzenia.
W ramach protestu przeciwko… czarnej magii znów płoną stosy. Literatura zakazana. Na szczycie dzieł opętanych przez szatana oczywiście Harry Potter. Książka na pewno magiczna, tylko niekoniecznie w rozumieniu średniowiecznej inkwizycji.
Gdzie zmierzamy jeśli ten świat dziecięcych marzeń staje się zakazany? Gdzie jest moje miejsce, kiedy ksiądz po mszy urządza stos, na którym płoną książki, które kocham? Czy naprawdę szatan czy zło właśnie tam znalazło swoje miejsce? Czy kultura może być najgorszym co nas spotyka? Zły jest teatr (Klątwa), film (Kler), muzyka (Metal doctrine festival), teraz jeszcze literatura (Harry Potter, Zmierzch). To ostatnie wręcz brzmi śmiesznie, bo znalazłbym pewnie dziesiątki groźniejszych pozycji niż przygody małoletniego czarodzieja, czy romans z wampirami i wilkołakami w tle.
Z drugiej strony światli, wykształcenie i tolerancyjni ludzie domagający się kolorowego i różnorodnego świata, w którym jest miejsce dla wszystkich. Jednocześnie to co wyczynia się na marszach równości z równością i normalnością nie ma nic wspólnego. Wpierw wagina w koronie parodiująca procesje katolickie, później parodia mszy świętej, rozebrani do rosołu ludzie z piwskiem w ręce i morze wulgaryzmów na dokładkę. Tęczowe flagi na pomnikach i symbolach religijnych. To jest ta tolerancja, o którą nam chodzi?
Protesty kobiet związane z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego poziomu nie zawyżają. Od niewybrednych wulgaryzmów zaczynając, na mazaniu po murach kościelnych i przerywaniu obrządków religijnych kończąc. Uczestnicy prześcigają się w chamskich hasłach wypisywanych na kartonach. Cel rozumiem, ale zastosowane środki chyba wyrwały się spod kontroli. Trudno to zachowanie wytłumaczyć dziecku, któremu słów “wypierdalać”, “jebać” i podobnych używać nie pozwalamy.
Zdziczało nawet nasze poczucie patriotyzmu. Herszt wezwał do obrony kościołów i Państwa Polskiego, które jest zagrożone, to naród i prawdziwi patrioci odpowiedzieli. W imię zasad i obrony życia poczętego potężny mężczyzna atakuje drobną kobietę na ulicy sprowadzając ją brutalnie do parteru. Inni bohaterowie naszych czasów rzucili w tłum kamieniami. Ręka w rękę obrońcy życia, z należnym szacunkiem dla drugiego człowieka – wszystkich oponentów obrzucili stekiem wyzwisk. Więcej nie zrobili bo im reżimowa policja nie pozwoliła.
I wreszcie wisienka na torcie: Marsz Niepodległości i radosne świętowanie odzyskania przez Polskę upragnionej wolności. Jeśli dziś patriotyzm oznacza zwykły bandytyzm to ja się wypisuję, a ludzie, którzy wywalczyli dla nas wolność przewracają się w grobach widząc co z nią zrobiliśmy.
A komentując to wszystko najważniejsze osoby w Państwie, te mniej ważne, ale aspirujące i z ambicjami, celebryci, zwykli ludzie, internauci i goście u cioci na imieninach skaczą sobie do gardeł broniąc swoich – jedynie słusznych racji. Styl tych karczemnych awantur coraz gorszy, ale czemu się dziwić. Dziś wszystko musi być spektakularne i medialne – inaczej nie przebije się do świadomości tłumów, nie zyska lajków i nie dotrze do mas.
Internetowego syfu komentować już nie będę. Fałszywych stron, kont, robotów, trolli i hejterów walczących za prawdę, moralność i najwyższe wartości jednocześnie lejąc na nie sikiem prostym. Cel uświęca środki, a Bóg z nami. Sprzeczności zachowania z wyznawanymi wartościami nikt już nie dostrzega.
Zasady, wartości, przyzwoitość, życzliwość, empatia, szacunek – taka po prostu nasza ludzka twarz – pozostała już tylko w sferze idei, nieuchwytna i nieosiągalna w realnym świecie. Dzicz wylała się na ulicę, a my zatraciliśmy resztki rozumu i daliśmy się porwać. Wygrały pierwotne instynkty. Nie czytamy tekstów – tylko nagłówki lub paski. Żyjemy memami. Zabiliśmy autorytety. Wyłączyliśmy umysł. Płyniemy z prądem krzycząc na całe gardło: WYPIERDALAĆ.
Spokojnie, kończę tekst. Kolejną wojnę można wywołać w komentarzach. Na refleksję chyba już za późno…