Tajniacy z naszej komendy zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy wspólnie kradli ołowiane odpady poprodukcyjne oraz zużyte akumulatory. Ceny ołowiu na złomach od zawsze są bardzo wysokie.
Kryminalnym udało się zatrzymać kierowcę pojazdu ciężarowego i operatora wózka widłowego, którzy w zeszłym tygodniu usiłowali ukraść odpady ołowiane o wartości ponad 5 tys. zł. Tyle otrzymaliby właśnie za skradzioną tonę po cenie złomowej.
41-latkowie byli zatrudnieni w dwóch osobnych firmach. Chcieli dorobić na kradzieży. O tym, że to opłacalny interes - wiedzieli doskonale. W jaki sposób kradli? Operator wózka widłowego nie rozładowywał z naczepy całego ładunku. Resztki wywoził z zakładu kierowca. I tak - po trochu - zbierali i zbierali. Podczas przeszukania jednej z posesji znaleziono i zabezpieczono kolejne tony skradzionego metalu. Na miejscu ujawniono również zużyte akumulatory. Całość oszacowano na blisko 70 tys. zł. Część ołowiu pochodziła z tej samej firmy, co wywożony przy ostatniej okazji surowiec. Skradzione mienie wróciło już do właścicieli. Mężczyźni przyznali się do winy i zostali objęci policyjnym nadzorem. O ich przyszłości zdecyduje sąd. Za kradzieże mogą trafić do więzienia nawet na 5 lat...
Wspomniane 70 tys. to wartość akumulatorów i ołowiu, którą udało się ujawnić i przejąć. Niewykluczone, że podobnych akcji było więcej. Choć może wydawać się to absurdalne, na piekarskich złomowiskach sprzedać można naprawdę wszystko. Bez zbędnych pytań, skąd ma się dostęp do np. ołowiu. W takich miejscach... można się dogadać.