W związku z zaistniałym konfliktem zbrojnym na Ukrainie ceny paliw zaczęły rosnąć. Ma to związek z niestabilnością rynku surowców energetycznych oraz możliwym embargiem na nie z Rosji.
- Ceny, które obserwowaliśmy na stacjach paliw wczoraj to już historia. Sytuacja nabrała nieprawdopodobnego tempa. Stacje paliw nawet dwa-trzy razy dziennie zmieniają ceny. Oceniamy, że cena oleju napędowego na większości stacji przebije 6 zł - stwierdził Jakub Bogucki w rozmowie z PAP, analityk portalu e-petrol.pl.
Paliwo za 7 zł? Całkiem możliwy scenariusz
Od 1 lutego br. obniżono Vat na paliwo, gdyby nie tarcza, aktualnie ceny paliw mogłyby sięgnąć 7 zł za litr. Jednak w związku z wojną na Ukrainie niestety jest to możliwy scenariusz. Dziś (3 marca) kraje OPEC spotkają się na posiedzeniu, by ustalić politykę podażową na kwiecień. Podczas zebrania zostanie podjęta także decyzja dot. wielkości dostaw ropy z Rosji.
Kwestią wartą poruszenia są także fake newsy informujące o potencjalnym braku paliwa. Kilka dni temu Daniel Obajtek, prezes Polskiego Koncernu Naftowego Orlen oficjalnie poinformował, że Polska nie jest zagrożona deficytem surowców energetycznych.
- W związku ze wzrostem sprzedaży na naszych stacjach informujemy, że dostawy paliw są w pełni zabezpieczone i wszyscy nasi klienci będą obsłużeni. Dotyczy to rynku hurtowego i detalicznego. Apelujemy również o dokładne weryfikowanie źródeł informacji dotyczących dostępności paliw - tłumaczył Obajtek 24 lutego br.